Oddanie kapitana Diona Phaneufa to Ottawa Senators było pierwszym aktem doszczętnej rozbiórki Toronto Maple Leafs. W myśl „Shanaplanu” organizacja z Ontario chętnie sprzeda wszystko i wszystkich – kolejnym krokiem było wytransferowanie Shawna Matthiasa oraz duetu Nick Spaling-Roman Polak, a wszystko wskazuje na to, że przed poniedziałkowym trade deadline Klonowe Liście przehandlują co najmniej połowę zespołu.
Na słynnej konferencji prasowej podczas której zaprezentowano w Toronto trenera Mike’a Babcocka, kanadyjski szkoleniowiec wypowiedział słowa: „Przed nami mnóstwo bólu”. Tak faktycznie jest – trwająca kampania nie jest usłana różami. Babcock, mimo swojej bezdyskusyjnej taktycznej klasy, nie okazał się cudotwórcą. Leafs biją głową o ligowe dno, choć duża część fanów waleczność i jako taką konkurencyjność postrzega jako mały sukces tegorocznych Leafs.

Paradoks bieżącej kampanii Liści polega na tym, iż lodowisko i sprawy sportowe stały się tak naprawdę kwestią drugorzędną. Według mocno zakreślonego planu gruntownych zmian kampanię 15/16 spisano na straty jeszcze przed jej początkiem, a za najważniejszą datę sezonu uznano draft 2016. Nic więc dziwnego, iż zarządzający klubem Brendan Shanahan i Lou Lamoriello robią wszystko, by zgromadzić rekordową liczbę wyborów w czerwcowym naborze. Są na świetnej drodze: poza nominalnymi siedmioma pickami w transferowych negocjacjach udało im się wyszarpać kolejnych pięć wyborów!

leafs picks

Shawn Matthias już jest w Colorado. Zwrot? Pick Avs w czwartej rundzie. Mało? Dużo? Cóż, może bardziej zdesperowany zespół na kilka godzin przed zamknięciem okna w poniedziałek rzuciłby na stół trzecią rundę, ale teraz to tylko suche dywagacje. Oddanie Matthiasa było jednak odgórnie zaplanowaną akcją i za to warto pochwalić włodarzy klubu: Shawn pojawił się w klubie przed sezonem na rocznym kontrakcie, miał pomóc przetrwać trudny sezon, a pod jego koniec niejako w nagrodę miał zostać wytransferowany do klubu walczącego o playoff.

Roman Polak i Nick Spaling również już zdążyli opuścić drużynę. Doświadczony defensor i waleczny napastnik bottom-6 po sezonie mogliby odejść z Toronto zupełnie za darmo. Tylko po co, skoro rozstając się z nimi kilka miesięcy wcześniej Lou Lamoriello był w stanie dorzucić do draftowej puli drugą rundę San Jose w 2017 i 2018?

Podobnych manewrów będzie jeszcze więcej. Kontrakty w czerwcu kończą się takim graczom jak P.A. Paranteau, Michael Grabner, Mark Arcobello, Brad Boyes czy James Reimer, a możecie być pewni, że jeżeli ktoś zadzwoni w sprawie Nazema Kadriego, Jonathana Berniera albo Jake’a Gardinera to zostanie uważnie wysłuchany. W Toronto mamy do czynienia z garażową wyprzedażą, na plac budowy za moment wjeżdża buldożer zrównujący wszystko z ziemią. Dopiero na zgliszczach ma powstać nowa jakość, która wreszcie wyprowadzi spragnioną sukcesów organizację na należne jej miejsce. Problem polega na tym, iż dotychczas Maple Leafs przypominali polską autostradę: minęła kupa czasu, wydano worki pieniędzy, dziesięć razy zmieniono wykonawcę, a drogi jak nie było, tak nie ma… Stanowczymi decyzjami i na pierwszy rzut oka rozsądnymi manewrami nowa ekipa pozwala fanom z nadzieją patrzeć w przyszłość, lecz o porównaniu do polskich autostrad radziłbym pamiętać.